Podejście ludzi niedoświadczonych do miłości jest bardzo charakterystyczne. Można je zauważyć chociażby na forach internetowych uczęszczanych przez młodzież. Prezentuje ono miłość chwilową i przypadkową, nietrwałą i w zasadzie samoistną. Czy to jest prawdziwa miłość? Jeśli lepiej się temu przyjrzeć, można dojść do wniosku, że mylone są tutaj po prostu dwa podobne, ale mimo wszystko diametralnie różne co do swojej istoty stany. Chodzi o dychotomię zakochanie-miłość.

Kiedy jesteśmy zadurzeni w kimś, ta osoba staje się dla nas celem, obiektem zainteresowania. Do akcji wchodzą hormony i nie potrafimy utrzymać rąk przy sobie. Czy to już jest miłość? Zdecydowanie nie, ponieważ brakuje tutaj jakichkolwiek elementów zobowiązania i zaangażowania, nie ma trwałości i nie ma realnego dążenia do czynienia drugiego człowieka szczęśliwym; dąży się tutaj głównie do stanu zadowolenia. W miłości dążymy do stanu bezpieczeństwa i wspólnego rozwoju, wymagana jest odpowiedzialność i dojrzałość. Chcemy naszego dobra, ale to dobro drugiej osoby jest zawsze ważniejsze.

Przysięga małżeńska odnosi się do trwania przy sobie w szczęściu i w nieszczęściu, w zdrowiu i w chorobie, na dobre i na złe. Nie chodzi o to, by definiować miłość przez małżeństwo, ale raczej przez wybór trwania przy sobie. Nie można się dziwić ludziom niedoświadczonym życiowo, że ten element miłości jest przez nich niedostrzegany, ponieważ nie mieli jeszcze okazji go tak naprawdę doświadczyć na sobie, a widziane w otoczeniu wzorce eksponują raczej rzeczy łatwiej namacalne i bardziej widowiskowe.

Szarość życia, królestwo miłości, przesłonięte jest przez blichtr zadurzenia się, nieraz przez jego wulgarność, a zwykle po prostu przez burzę hormonów. Jeśli chcielibyśmy narzekać na pauperyzację obrazu miłości w oczach młodzieży, musielibyśmy się też uderzyć we własne piersi, ponieważ to my przekazujemy im wzorce.

Zamazanie różnicy pomiędzy zadurzeniem się i zakochaniem to faktycznie nasza wina. Związane jest to przede wszystkim z tym, że przestaliśmy w realny sposób eksponować miłość i skupiliśmy się tylko na znacznie łatwiejszym do nakreślenia i nieporównywalnie prostszym w odbiorze zadurzeniu. Dostępne jest ono wszędzie i do tego non stop, wylewa się z ekranów oraz z kart najróżniejszej literatury, a nawet w domach nie ma miejsca na prawdziwą miłość. Jesteśmy zbyt zajęci, by pokazać młodzieży znaczenie miłości, więc nie narzekajmy, że jej nie znają.

3 Replies to “Zadurzenie się, a zakochanie się”

Dodaj komentarz